Skuteczny newsletter w mojej interpretacji to taki, który swoimi wynikami przewyższa podręcznikowe statystyki. Moje maile czyta często 52% subskrybentów. Pierwszego dnia wysyłki osiągam 30-40% otwarć wiadomości. To są dobre wyniki. Pierwsi subskrybenci otrzymali swoje maile w październiku 2017 roku.
Narzędzie do wysyłania maili
Korzystam z MailerLite. Ogromną zaletą rozwiązania jest praktyczny blog i newsletter z informacjami. Pozwalają być na czasie i (raczej) samodzielnie poradzić sobie z aspektami technicznymi. Oferta jest bezpłatna do 1000 subskrybentów na wszystkich listach i 12000 wysłanych maili w miesiącu.
Na ile czasu starczy bezpłatny limit?
W moim przypadku, jeśli publikuje regularnie, przy statystykach 3000uu/m-c zdobywałam po 30 nowych osób w miesiącu. Najkorzystniejsze są landing page i lead magnet, czyli jednym słowem budowanie osobnych stronek na prezenty dla internautów. Grafika prezentuje efekty moich landingów z roku 2018. Na koniec roku miałam ostatecznie 360 subskrybentów na 2 listach newsletterowych.
Usuwanie nieaktywnych subskrybentów
Największe żniwo w 2018 zebrało wprowadzenie RODO i wymagania wobec newsletterów. Standardowo raz na pół roku usuwam osoby, które nie odczytały żadnego maila. MailerLite ma nawet taką zakładkę, gdzie wyświetla listę osób nieaktywnych przez pół roku i można ich odsubskrybować.
Nadal trendy polegają na ilości i dążymy do tego, by mieć jak najwięcej. Zwróć jednak uwagę, że zbierając a nie usuwając , zbliżasz się szybciej do granicy bezpłatnego limitu. Nie ma w tym nic złego, jeśli traktujesz biznes, blog, czy mailing jako inwestycję i jest Ci bez różnicy, czy wydajesz kasę, czy nie. Drugi aspekt – mając mniej subskrybentów, z powodu usuwania tych, co nie czytają prowadzisz skuteczny newsletter. Jeśli mail przeczyta 20 osób ze 100, a 20 osób z 60, to Twój wskaźnik jest znacznie lepszy, prawda? W tym także korzystniejsze REALNY efekt wysłanych informacji.
Czy personalizować maile?
Przez wiele miesięcy uczyłam, że tak. Głośno mówi się z jednej strony o automatyzacji, z drugiej o bezpośredniości, skracaniu dystansu. Moje narzędzie do prowadzenia newslettera, łączy i jedno i drugie, bo skrypt umożliwia wstawieniem jednego hasła wpisanie w danym miejscu wybranych danych, jakie zainteresowani podają podczas rejestracji.
Zrezygnowałam z personalizacji w momencie, gdy zaczęłam cyklicznie przyglądać się subskrybentom i statystykom. Osoby zainteresowane mailingiem wpisują w pole „Imię” często skrawki wyrazu, jedną literę lub jakąś ksywkę. Nie prezentuje się to zbyt ciekawie, a już na pewno nie działa na zasadzie przyjaznego zwrócenia się po imieniu.
Lena Murawska, blog manager